Użytkownik
Nigdy nie mogłem powiedzieć o sobie, że jestem ascetą, ale asceza zawsze miała dla mnie niezwykły urok. Mam wrażenie, że ascetyczny styl życia może nadać życiu sens i głębszą wartość. Dziś Środa Popielcowa, dzień powstania Klasztoru. Nie spędziłem tego dnia dobrze. W pracy trzymałem jeszcze fason, ale po powrocie do domu pogrążyłem się w chaosie i smutku. Postanowiłem odmienić swoje życie, mimo, że nie byłem dziś w kościele i jestem agnostykiem, zupełnie jak Brat Feliks. Wiele razy potrzebowałem wewnętrznego wyciszenia, zwrócenia się ku wartościom duchowym, przeżywania swojego życia w sposób piękny, choć nie wiem do końca, na czym to piękno ma polegać. Ostatnio doszedłem do wniosku, że gdybym urodził się w dawnych, niebezpiecznych czasach, klasztor mógłby być moją przystanią na całe życie. Nie raz marzyło mi się spędzenie jakiegoś czasu, np. miesiąca w prawdziwym klasztorze. Jak na razie mam tylko ten wirtualny.
Offline
Użytkownik
Ja natomiast byłem na kościelnej uroczystości środopopielcowej. Jak zwykle było na niej ponuro i nudno. Odniosłem wrażenie, że to jakieś cykliczne, przymusowe dołowanie tych ludzi, którzy szczęśliwym trafem nie mają akurat jakiejś wielkiej troski dnia codziennego. Dla mnie Wielki Post i inne katolickie święta mogłyby w ogóle nie istnieć. Nie odczuwałbym pustki z powodu ich braku. Nie odczuwam też w najmniejszym stopniu potrzeby odbywania jakiejkolwiek ascezy. Na obecnym poziomie uduchowienia czuję się jak ryba w wodzie. Trafiłem w końcu w dziesiątkę, więc nie ma sensu modyfikować tego co jest dobre.
Klasztory interesują mnie z historyczno-psychologiczno-socjologicznego punktu widzenia. W gorszych czasach też mógłbym się schronić w którymś z nich, choć nie idealizowałbym zbytnio pobytu w tym przybytku. W zakonie obowiązuje surowa dyscyplina, trzeba się ściśle słuchać zwierzchników, nosić określony strój, dużo się modlić, żyć w abstynencji seksualnej oraz być przypisanym odgórnie do określonego miejsca.
Ostatnio edytowany przez brat Feliks (2010-02-19 17:31:29)
Offline
Użytkownik
Na szczęście w naszym wirtualnym klasztorze nie trzeba nikogo słuchać, co najwyżej własnego serca. Swój wirtualny strój i cały zresztą wizerunek też można sobie swobodnie wybrać. Asceza z wyboru to coś zupełnie innego, niż asceza z przymusu.
Offline
Użytkownik
Dzięki za słowo otuchy, Opacie Bartłomieju . Człowiek w sumie nigdy nie jest na tyle doskonały, żeby już nic nie musiał w sobie zmieniać. Po głębszym namyśle doszedłem do wniosku, że potrzebna mi jest asceza w formie umniejszania w swoim życiu rozrywek, na rzecz pracy i rozwoju intelektualnego. Moja duchowość też pewnie na tym przy okazji zyska. Od jutra zamierzam umieszczać w kalendarzu szczegółowy harmonogram dnia, od którego będą dopuszczalne niewielkie odstępstwa. Po tygodniu sprawdzę, czy są tego pozytywne rezultaty i na ile uda mi się zrealizować powzięty z góry plan działania
.
Offline
Użytkownik
Bracie Feliksie, jestem z Tobą w Twoich ascetycznych postanowieniach. Sam jestem słaby, rzadko wypełniam postanowienia. Przygotowuję plany podjęcia ascezy, ale na początek niech to będzie coś małego, tygodniowego (od początku do końca przyszłego tygodnia). Do końca tego tygodnia sprecyzuję swoje plany.
Myślę, że takie forum może być dużą pomocą w wytrwaniu w ascezie.
Offline
Użytkownik
brat Bartłomiej napisał:
s. Wiele razy potrzebowałem wewnętrznego wyciszenia, zwrócenia się ku wartościom duchowym, przeżywania swojego życia w sposób piękny, choć nie wiem do końca, na czym to piękno ma polegać. Ostatnio doszedłem do wniosku, że gdybym urodził się w dawnych, niebezpiecznych czasach, klasztor mógłby być moją przystanią na całe życie. Nie raz marzyło mi się spędzenie jakiegoś czasu, np. miesiąca w prawdziwym klasztorze. Jak na razie mam tylko ten wirtualny.
Klasztor to często miejsce gdzie właśnie dopadają Cię wojny i niebezpieczne czasu, ten kto myśli, że znajdzie tam miłe gniazdko i ciepełko w nic nie robieniu, grubo się pomyli i rozczaruje- wiem co piszę.
Offline
Użytkownik
Skąd wiesz? Jesteś lub byłaś w realnym klasztorze? I jedna i druga sytuacja jest fascynująca. To zamknięty świat, a wszystko, co trudno odstępne, ma urok tajemnicy. Z kolei opuszczenie klasztoru (znam ze słyszenia takie osoby) nasuwa pytanie - dlaczego i czy teraz jest lepiej.
Offline
Użytkownik
Pozwól, że pozostanę anonimowa, ale powiem tylko, że dobrze znam to życie, właśnie od wewnątrz.
Offline